To pojęcie bardzo ogólne i dla każdego znaczy coś innego ja jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to właśnie moment w którym dostrzegam piękno wokół, otaczam się pięknem jest momentem dla mnie bardzo istotnym Jako artystka jestem wrażliwa na piękno, jednak w procesie pracy nad sobą i rozwoju swojej duszy zaczęłam dostrzegać piękno w miejscach w których inny normalnie go nie dostrzegaj. To daje mi kopa.
Z drugiej strony czasem mam potrzebę zatopienia się w jakimś niewyobrażalnym pięknie. Fakt, że umiem docenić różne jego formy mi pomaga. Są jednak momenty, rzeczy, zdarzenia, krajobrazy, które są czystym pięknem, takim totalnie przygniatającym swą perfekcją. To zanurzenie się w tym pięknie choć być może bardzo górnolotnie to brzmi powoduje u mnie tak duże nasycenie się nim, że chcę się nim zacząć dzielić.. Coś na zasadzie wdechu i wydechu. Akcji i reakcji.
Piękno może mieć wiele twarzy
Natura
Nieprzerwalnie i zawsze. Choć nie było tak zawsze. Tak jak wspominałam powyżej nauczyłam się dostrzegać piękno wokoło. A to oznacza dosłownie wokoło.
Czasem wystarczy spojrzeć pod nogi… A tam dzieje się jakaś magia w skali makro.. Tego uczę na swoim kursie Myśl jak fotograf, że piękno jest wszędzie. Wystarczy się porządnie rozejrzeć.
Emocje / przeżycia
Coś co chyba najmocniej daje mi kopa do tworzenia do emocje, przeżywanie chwil szczęścia. Z resztą to chyba typowe wśród artystów, choć ja kojarzę, że artystów w objęcia sztuki i natchnienia pchają często te negatywne emocje.
U mnie to całkowicie odwrotnie. Kiedy czuję się smutna, pzygnębiona tworzenie mi w ogóle nie idzie i nawet nie wchodzę do pracowni. Kiedy jednak moje wibracje są wysokie i humor dopisuje tworzę najpiękniejsze rzeczy ( i obrazy i zdjęcia) Przeżywanie pięknych momentów przekłada się u mnie do tworzenia lepszych zdjęć , ale także po powrocie np. z podróży do tworzenia obrazów i wielu ciekawych pomysłów.
Podróże
To coś co w bardzo dużym stopniu wpływa na moją wenę twórczą. Zasługa w tym jest stymulacji mózgu, odpoczynku, swobody i luzu. Po powrocie do domu jestem pełna inspiracji i mocy twórczej.
Jednak prawda jest taka, że podróże wpływają na mnie głownie pod względem zdjęć. W domu aparat nie jest moim ulubioną formą przekazu. Podczas podróży nie rozstaję się z nim na krok i to właśnie często podczas podróży rzucam sobie dużo fotograficzny wyzwań. Dzięki temu się rozwijam! Podczas podróży jestem w stanie wyjść gdzieś w środku nocy i w deszcz czy mróz właśnie po to, by zrobić zdjęcie!
cisza
To może niecodzienny „bodziec” do twórczości. Jednak w dzisiejszych czasach wcale nie jest tak trudno czuć się przytłoczonym czy przeładowanym bodźcami z zewnątrz. Często potrzebuję po prostu pobyć w ciszy.. wyciszyć umysł. Robię to podczas medytacji, ale także podczas spacerów.
Ogólne odpoczynek, zwolnienie tempa i cisza pomagają, by pewne sprawy nabrały sensu, pewne obrazu stają się wyraźniejsze. Ja kiedy się wyciszę jestem w stanie oddzielić to co wartościowe od śmieci w mojej głowie. Warto też zapytać się siebie od czasu do czasu czy to co robię jest dobre i czy droga, którą obrałem/łam w dalszym ciągu jest moją drogą.. Do tego przydaje się cisz.
Muzyka
Bardzo często maluję i tworzę słuchając muzyki. Daje mi to możliwość odpłynięcia do swojego świata. Skupiam się tylko i wyłącznie na tym co robię, na tym co płynie z mojego serca a nie na tym co dzieje się w domu czy wokół niego. Dodatkowo muzyka pozwala mi rozluźnić ciało podczas malowania 🙂
A co Wam daje twórczego kopa? Podzielcie się ze mną w komentarzu lub w moich social mediach !